Furtka
Mieszkaliśmy przy Auschwitz
Ogród dobiegał do samej furtki
Pręty odciskały na twarzy różowe znaki
Gdy podglądałem wymarłe miasto
Tam często ktoś upadał
Palce zagarniały ziemię jakby chciały ją zatrzymać
Czasami pytałem ojca
O czarne ślady na niebie
Tak w książkach konały odrzutowce
Niemo i gęsto
Wtedy zamykał okna
Firanka blada od popiołu
Opadała na szerokie plecy
Rano spieszył się do pracy
A ja przed lustrem ćwiczyłem oficerską minę
Śmierć była jeszcze w liczbie pojedynczej
I przypominała z profilu dalekiego krewnego
Nigdy nie wiadomo ile razy przejdziesz
Na drugą stronę słońca
Nie słysząc skrzypienia kosmosu
Ogród dobiegał do samej furtki
Pręty odciskały na twarzy różowe znaki
Gdy podglądałem wymarłe miasto
Tam często ktoś upadał
Palce zagarniały ziemię jakby chciały ją zatrzymać
Czasami pytałem ojca
O czarne ślady na niebie
Tak w książkach konały odrzutowce
Niemo i gęsto
Wtedy zamykał okna
Firanka blada od popiołu
Opadała na szerokie plecy
Rano spieszył się do pracy
A ja przed lustrem ćwiczyłem oficerską minę
Śmierć była jeszcze w liczbie pojedynczej
I przypominała z profilu dalekiego krewnego
Nigdy nie wiadomo ile razy przejdziesz
Na drugą stronę słońca
Nie słysząc skrzypienia kosmosu

My rating
My rating
Moja ocena
Moja ocenaMy rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Moim zdaniem bardzo dobry wiersz. Dotarł.My rating
My rating
My rating
My rating