Mróz
Widnokrąg pobielał. Ha, jak dumnie błyszczy!
Wiatr zahulał ziąbem i w kominie piszczy.
W lamp blasku rumianym płatków sypie śniegiem,
W powietrzu grudniowym chłodnym, białym piegiem.
Drzewa wyłysiały. Nie ma liści śladu.
Konary zmrożone lodową ogładą.
Z dachów przezroczyste sopli prą łodygi,
Rzucając przechodniom swoją bryłą mrygi.
Wieczór zamilkł zimą. Celebruje chłody.
Toną w mdłym bezgłosie domowe gospody.
W cichej medytacji szrony obraz przędą-
Nagle dzwonek słychać. Idzie ksiądz z kolędą...
Piekary Śląskie, grudzień 2011.
Wiatr zahulał ziąbem i w kominie piszczy.
W lamp blasku rumianym płatków sypie śniegiem,
W powietrzu grudniowym chłodnym, białym piegiem.
Drzewa wyłysiały. Nie ma liści śladu.
Konary zmrożone lodową ogładą.
Z dachów przezroczyste sopli prą łodygi,
Rzucając przechodniom swoją bryłą mrygi.
Wieczór zamilkł zimą. Celebruje chłody.
Toną w mdłym bezgłosie domowe gospody.
W cichej medytacji szrony obraz przędą-
Nagle dzwonek słychać. Idzie ksiądz z kolędą...
Piekary Śląskie, grudzień 2011.
My rating
My rating
Taki mały przykład
mojej wcześniejszej twórczości :)