Fürstenfeldbruck
Słońce topiło się w pozłotę na bawarskich wzgórzach.
Uliczki małego miasteczka grały, jak codzień,
tupotem milionów stóp i stópek.
Trochę za rogatkami ostatnich domów
wychylił się z trawy natarczywy fiolet krokusa.
Alpy, z natury kamienne, milczały.
Powłoka śniegów na szczytach to ich szata na wieki.
I prawie wszystko, co tam się mówiło,
mówiło się w twardym języku Germanów,
z którego Goethe wysączył poezję.
Uliczki małego miasteczka grały, jak codzień,
tupotem milionów stóp i stópek.
Trochę za rogatkami ostatnich domów
wychylił się z trawy natarczywy fiolet krokusa.
Alpy, z natury kamienne, milczały.
Powłoka śniegów na szczytach to ich szata na wieki.
I prawie wszystko, co tam się mówiło,
mówiło się w twardym języku Germanów,
z którego Goethe wysączył poezję.
My rating
My rating
My rating