SAMOTNOŚĆ JEDWABNA…
SAMOTNOŚĆ JEDWABNA…
W kokonie pałacu pozłacanego
Psalmach mamony, hegemona świata
Odpływa czas niełaskawy senności
Miękkich zegarów Dalego
Pośród utrapieñ jedwabnej samotności
Przykuty do ciszy wskazówek niezgrabnie
Z pyrrusowym piórem w obolałej dłoni
W powietrzu sierpem Księżyca skoszonym
W wariactwa równonoc wplatasz
I szeptom otwierasz okna wszechświata
By strzałą amora wpadły choć na chwilę
Niespiesznie drgnęły pod powieką
By nieba skrawek maleñki przygarnąć
Zagaszą Słoñce i gwiazdy przysłonią
Przepędzą tę samotność jedwabną…
W wyobraźni choć zakwitną może
Winobluszczem słów, zamigocą motylem
Nocnych umilknieñ stupromiennych
Spłyną świtem namiętności rzeką
Byś bezwstydnie poczuł się senny
⊰Ҝற$⊱…………………………………………………… Barceloña - 11 listopada '12
W kokonie pałacu pozłacanego
Psalmach mamony, hegemona świata
Odpływa czas niełaskawy senności
Miękkich zegarów Dalego
Pośród utrapieñ jedwabnej samotności
Przykuty do ciszy wskazówek niezgrabnie
Z pyrrusowym piórem w obolałej dłoni
W powietrzu sierpem Księżyca skoszonym
W wariactwa równonoc wplatasz
I szeptom otwierasz okna wszechświata
By strzałą amora wpadły choć na chwilę
Niespiesznie drgnęły pod powieką
By nieba skrawek maleñki przygarnąć
Zagaszą Słoñce i gwiazdy przysłonią
Przepędzą tę samotność jedwabną…
W wyobraźni choć zakwitną może
Winobluszczem słów, zamigocą motylem
Nocnych umilknieñ stupromiennych
Spłyną świtem namiętności rzeką
Byś bezwstydnie poczuł się senny
⊰Ҝற$⊱…………………………………………………… Barceloña - 11 listopada '12
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating