Długa bajka
Świat kocha się ze stałością,
Choć jest już nią zmęczony,
Oblepiony szarym pyłem
Spod krawężników i stołów.
Dzień należał do płodnych,
Gdy zęby kruszyły o siebie
Szkliwo.Ze złości. Z kary
Niewymierzonej i odpuszczonej.
Tramwaje kursują
Od polityka
Do generała
Spóźniając się do zwykłych.
Dla nich płonie droga
Z czterdziestu ośmiu klonów,
A szaleństwo trawi kwasem
Dziurawe od soli źrenice.
“Jest pięknie! Jest pięknie?”
O biedny, durny
Przeżarty nadzieją głupcze...
Pozytywne dzieciaki
Cichsze są i naiwne bardziej
Niż ślepy i pstry okoń.
Świat szuka urozmaicenia
W alkowie zmienności.
By zgrabnie połączyć jej łoże
Ze swoim śmiertelnym i końcowym.
Choć jest już nią zmęczony,
Oblepiony szarym pyłem
Spod krawężników i stołów.
Dzień należał do płodnych,
Gdy zęby kruszyły o siebie
Szkliwo.Ze złości. Z kary
Niewymierzonej i odpuszczonej.
Tramwaje kursują
Od polityka
Do generała
Spóźniając się do zwykłych.
Dla nich płonie droga
Z czterdziestu ośmiu klonów,
A szaleństwo trawi kwasem
Dziurawe od soli źrenice.
“Jest pięknie! Jest pięknie?”
O biedny, durny
Przeżarty nadzieją głupcze...
Pozytywne dzieciaki
Cichsze są i naiwne bardziej
Niż ślepy i pstry okoń.
Świat szuka urozmaicenia
W alkowie zmienności.
By zgrabnie połączyć jej łoże
Ze swoim śmiertelnym i końcowym.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating