Odmienny stan
Kolejna doba przybrała życie w bukiety frezji,
choć liście lecą, chłodem zawiewa, deszcz się panoszy,
przynosisz kawę; uśmiech i gesty pełne finezji,
wzrok nienawykły, jeszcze nieśmiały, z lekka się płoszy.
Coś niezwykłego zakwita w oczach, aż boli patrzeć,
jakby świat inny otworem stanął całkiem znienacka.
Twarz w lustrze zerka z niedowierzaniem tak nagle gładsza,
wzrok mi złagodniał, cera zakwitła, opadła maska.
Jakoś tak piękniej, świat hojną ręką dzieli uśmiechy,
całkiem na nowo odkrywam życie, które już znałam,
dziś tak normalne to, co niedawno bywało grzechem.
Pytasz dlaczego? Cóż, najzwyczajniej się zakochałam.
8.11.2011
choć liście lecą, chłodem zawiewa, deszcz się panoszy,
przynosisz kawę; uśmiech i gesty pełne finezji,
wzrok nienawykły, jeszcze nieśmiały, z lekka się płoszy.
Coś niezwykłego zakwita w oczach, aż boli patrzeć,
jakby świat inny otworem stanął całkiem znienacka.
Twarz w lustrze zerka z niedowierzaniem tak nagle gładsza,
wzrok mi złagodniał, cera zakwitła, opadła maska.
Jakoś tak piękniej, świat hojną ręką dzieli uśmiechy,
całkiem na nowo odkrywam życie, które już znałam,
dziś tak normalne to, co niedawno bywało grzechem.
Pytasz dlaczego? Cóż, najzwyczajniej się zakochałam.
8.11.2011
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Moja ocenaMy rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
trwaj chwilo, trwaj...