światło

author:  Janusz Pyziński
5.0/5 | 8


kiedy umiera drzewo
nadzieja rodzi się w ziarnach
kiedy umiera drwal
drzewo płacze
stygnącą martwicą

mógłbym płakać jak dziecko
gdyby to coś pomogło
albo rozmawiać z sobą
mężczyzna z mężczyzną
o tym co mnie boli
a boli mnie wszystko
najbardziej źrenica
w której mogę się przyjrzeć
zobaczyć jak było

nie odchodzić opuszczać tylko oddalać się
tak jak mnie uczył chodzący po wodzie
stając się kimś Ważnym znaczącym coś ponad
gdy stygną kapliczki i przydrożne krzyże
by umrzeć doskonale przed mgłą i ciszą
otwierając blask który wcześniej
światło dzienne kryło

jasność zarasta cierniową gęstwiną
ręce lubiące głaskać spokój i czas motyli
z zagubionych perspektyw czekają
w szafie kieszeni na lato w którym
nikt nie zamieszka bo i ja jestem
opustoszały choć mam jeszcze
parę zdjęć i Boga na obrazku

odkładam czas na później
zgadzam się bez reszty
że jest tyle drzew
na których się nie powiesisz
i tyle rzek w których nie utopisz
a w ciemności umierają cienie
i milkną ptaki



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
20.08.2012,  Janina Dudek

My rating

My rating:  

Moja ocena

Moja ocena
My rating:  

Jeszcze raz wróciłem

do tego wiersza.
On jest tak dobry że można by z niego "skroić" ze trzy wiersze. Zachwycam się jego konstrukcją, wątkami i klimatem słowa.

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
17.08.2012,  bezecnik

My rating

My rating:  

My rating

My rating: