Des-dur
Z okna na drugim piętrze
wyskoczyl Szopen
Otrzepał ubranie
pogwizdując des-dur
pobiegł ulicą
Słuchałaś oparta o stóg deszczu
Byłaś powieleniem
odbitką jedną z wielu
bez twarzy
Może inny był wiatr
Jak ostatnia myśl
ostatniego dnia
kiedy ze słońca rozrzuconego
po poduszce
wygarniałem pęczniejące
odłamki świtu
odchodziłaś
wyskoczyl Szopen
Otrzepał ubranie
pogwizdując des-dur
pobiegł ulicą
Słuchałaś oparta o stóg deszczu
Byłaś powieleniem
odbitką jedną z wielu
bez twarzy
Może inny był wiatr
Jak ostatnia myśl
ostatniego dnia
kiedy ze słońca rozrzuconego
po poduszce
wygarniałem pęczniejące
odłamki świtu
odchodziłaś
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating