Dwudziesta szósta godzina

author:  Marysia Pawlak
5.0/5 | 8


A gdy zerwę kiść porozumienia
Szklanka wypełni się spokojem
Barwiącym zimnym błękitem źrenice
Wciąż tak szerokie, czarne i puste.

Przyszłość kipi szarością,
Wzburzone jej wody ogromne.
I szczęście widmem jedynie
Niknącego na tafli okrętu.

Płacimy za wczoraj,
Za miesiąc zapomniany,
Za siebie, za wszystkich,
Świat głuchy i krnąbrny.

Lecz wołać nas będą,
Szukać w popłochu
Objadając się strachem
Jak ciastem w niedzielę.

Próżno niskim zabiegać
O przychylność klifu.
Bliżej im do młotów,
Much i gorzkiej ziemi.

Znajdą tylko: pióra,
Dźwięczny szelest skrzydeł.
Karki złamią krzywe
Patrząc w niebo z żalem.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
27.06.2012,  bezecnik

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
26.06.2012,  renee

My rating

My rating:  
26.06.2012,  batuda

My rating

My rating:  

My rating

My rating: