szczątki
porzucili mnie piątego dnia od rejsu i obdarli
ze skóry kąsając jak wampiry nagie
chrząstki
piszczelą wbijali w wyrostek własne mięso
minęło siedem lat i wciąż tam leżę. Brud
przechodzi na brzozy, czernieją i gniją przeze mnie drzewa
mówią że na wyspie giną ludzie w dziwnych okolicznościach
gdyby ich wielki rozum nie mógł pojąć że małpy widzą mnie więcej
między wodą a krwią między piekłem a prawdą którą jestem
zgubiony
ze skóry kąsając jak wampiry nagie
chrząstki
piszczelą wbijali w wyrostek własne mięso
minęło siedem lat i wciąż tam leżę. Brud
przechodzi na brzozy, czernieją i gniją przeze mnie drzewa
mówią że na wyspie giną ludzie w dziwnych okolicznościach
gdyby ich wielki rozum nie mógł pojąć że małpy widzą mnie więcej
między wodą a krwią między piekłem a prawdą którą jestem
zgubiony
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating