Mój przyjacielu
pogłaszczę
cię po ręce
tej
z igłą
co nadzieję
mi wraca
na jutro
kiedy
siądziesz
do fortepianu
i zagrasz
blady
jak ta
szpitalna ściana
opędzisz
się od moich
wymagań
łzy
zostawię w dyżurce
odbiorę
jak będę
wracać
by
znów
słuchać
twoich płyt
będziesz krzyczał
że płaczę
przecież
wiem
że jeszcze
że znów
że w końcu
bo sonatę
masz
dla mnie
na jutro
na kiedyś
na pewno
zdrowiej proszę
cię po ręce
tej
z igłą
co nadzieję
mi wraca
na jutro
kiedy
siądziesz
do fortepianu
i zagrasz
blady
jak ta
szpitalna ściana
opędzisz
się od moich
wymagań
łzy
zostawię w dyżurce
odbiorę
jak będę
wracać
by
znów
słuchać
twoich płyt
będziesz krzyczał
że płaczę
przecież
wiem
że jeszcze
że znów
że w końcu
bo sonatę
masz
dla mnie
na jutro
na kiedyś
na pewno
zdrowiej proszę
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating