Bezrobotni studenci
Słoneczko przypiekać przestało,
noc chłodna szarości nie szczędzi,
na miasto w mrok znów wypełzają
bezrobotni studenci.
Bez grosza przy duszy, portfeli,
głodnawi, zmarznięci i smutni,
majątkiem- dyplomy, papiery
i wór pokutny.
Filozof z prawniczką pod rękę
od knajpy do knajpy wędrują
i słyszą wciąż jedną piosenkę-
nie przyjmują.
Wypluci z czci, wiary, honoru
pukają nadziei kołatką-
postacie wyprane z koloru
pod wstydu czapką.
Nim świt nowym dniem zacznie nęcić,
nim słońce na górę znów dojdzie
pogawędzą sobie studenci
o Freudzie.
Zmęczeni powłócząc nogami
wracają do nor, słowa więzną,
lecz jutro znów szarzy, złachani
wypełzną.
noc chłodna szarości nie szczędzi,
na miasto w mrok znów wypełzają
bezrobotni studenci.
Bez grosza przy duszy, portfeli,
głodnawi, zmarznięci i smutni,
majątkiem- dyplomy, papiery
i wór pokutny.
Filozof z prawniczką pod rękę
od knajpy do knajpy wędrują
i słyszą wciąż jedną piosenkę-
nie przyjmują.
Wypluci z czci, wiary, honoru
pukają nadziei kołatką-
postacie wyprane z koloru
pod wstydu czapką.
Nim świt nowym dniem zacznie nęcić,
nim słońce na górę znów dojdzie
pogawędzą sobie studenci
o Freudzie.
Zmęczeni powłócząc nogami
wracają do nor, słowa więzną,
lecz jutro znów szarzy, złachani
wypełzną.
My rating
My rating
Moja ocena
Lubię ten Twój układ rymów:)My rating
Moja ocena
Pięknie ułożony,smutny los studentów :(Moja ocena
B. DOBRE, POZDROMy rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
.
;O