Sen o Eldorado

author:  Aleksander Pasek
5.0/5 | 2


Witaj dzika sytuacjo
Mam twoje nędzne flaki
Cuchną, przeraźliwie śmierdzą
I nie pasują do reszty tego gnoju
Wypasane na polu tęsknoty
Rzygają na myśl o prawdziwym uczuciu
Gumowe więzy pozapsychiczne
Drgają obrzydliwie nie w takt
Nawet sny spokojne runą
W nieokiełznaną otchłań nicości
Piekielna kara, żywota miara
Dusząca siara i nocna mara
Nieważna wiara i szata szara
Gnije poczwara na dnie w szuwarach

Aniołek ciepły, radosny jak zawsze
Motylki łapie, puszcza i klaszcze
Spogląda w nieba, piękne jak trzeba
Gdzie chmurki fruwają i deszczyk dają
Gdzie słonko migocze i plecie warkocze
Wodospad Sielanka z samego ranka
Wytryska źródełko opodal lasku
Przepiękne ogrody w przyrody blasku
Przepełnia woń cudna zielone pagórki
Na łonie przyrody obfitość wygody
I płatki lawendy machają przyjaźnie
Kwiatki kolorowe i misie pluszowe
Przyozdobione prześliczną wstążką
Ledwo dotknięte dziecięcą rączką

Powrót do niewinności zaczyna się u bram piekieł
A na psy schodzi się po schodach ze szklanej góry
W krainie skrajności nie ma litości
W krainie szarości nie ma jedności
W krainie obojętności nie ma miłości
W krainie możliwości nie ma stabilności
Bywamy w dobrej krainie zbyt krótko
Abyśmy zdążyli się w niej zadomowić
Dlatego rzutujemy złudzenie złej krainy
Na krainę nijaką, która dopiero wymaga od nas
Żebyśmy nadali jej konkretny kształt



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating: