Pod Bukiem
Spotkajmy się pod Bukiem
jak wędrowcy strudzeni drogą
niech nas liście obficie obsypią
złotym runem
srebrnym kielichem
i mgłą poranną utkaną z poruszeń
ty szal przez ramię z lekka przerzucisz
jak wtedy
gdy we włosach wiatr ci się budzi
ja milczeniem się łzawym pochylę
by dłoń policzkiem utulić
mchem białych konwalii
co miejsca szukają porą pojednania
ciszą w której cichną najcięższe kamienie
spotkajmy się na drodze
osobni
choć wciąż jeszcze razem
by zatańczyć wraz z rudą jesienią
ostatni
być może już taniec
jak wędrowcy strudzeni drogą
niech nas liście obficie obsypią
złotym runem
srebrnym kielichem
i mgłą poranną utkaną z poruszeń
ty szal przez ramię z lekka przerzucisz
jak wtedy
gdy we włosach wiatr ci się budzi
ja milczeniem się łzawym pochylę
by dłoń policzkiem utulić
mchem białych konwalii
co miejsca szukają porą pojednania
ciszą w której cichną najcięższe kamienie
spotkajmy się na drodze
osobni
choć wciąż jeszcze razem
by zatańczyć wraz z rudą jesienią
ostatni
być może już taniec

Moja ocena
taki radosny początek, a koniec taki smutny, przecież wiosna po zimie...My rating
My rating
My rating
Moja ocena
...ostatni taniec jesiennych przeobrażeń w szarościach wijący się szal...wokół Jej szyi...My rating