dłonie

author:  Janusz Pyziński
5.0/5 | 8


niosły w sobie zapach chleba
wpleciony w grudki ziemnego różańca
pomieszkiwały w kołysce świeżością krochmalu
wśród wiecznych korników
czasem przycupnęły na przyzbie by fajkę rozżarzyć
wyprzedzając ostatni powiew kartoflowych powieści
znad ognisk odlatujących dymem na ogonach ptaków
ciągnęły do domu syty drabiniasty wóz
i chrust na opał pełen śpiewu sosen
kłóciły się z wiatrem o garście jabłek
i wylewały na kwiaty poezję

nie pamiętam by kiedykolwiek zostawały puste
nawet nocą - widziałem to ukradkiem - pieściły kształt matki
jak pieści się cień anioła stróża ukojenia pod powałą świata
troski zostawiały za progiem by stół mógł się uginać pod barwną
dzikością róży na wino gotowej

aż psy wyszczekały niebieską miedzę za którą
dziesięciopalczaste rozmowy z Bogiem nabierały kształtu
gdy od progu słońca noc z latarnią wychodziła w pole

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Moja ocena

Nie lubię zbyt długich wersów, jednak w przypadku powyższego tekstu czyta się je aż nad wyraz przyjemnie. Fascynujące, ile obrazów pojawia się przez oczami wyobraźni, gdy czyta się taki tekst.
My rating:  

My rating

My rating:  

Moja ocena

...wywołałeś we mnie piękne wzruszenia... :)


My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
07.11.2011,  renee

Moja ocena

Bardzo mi się podoba ta pieśń o dłoniach, co wylewały na kwiaty poezję. Ostatnie trzy wersy - wspaniałe.
My rating: