***
Unoszący się zapach parafiny
i woń chryzantem.
Wieczorna łuna nad cmentarnym domem
chwyta za gardło.
W blasku lampionów,
szare postacie stoją bez ruchu.
Smutne twarze...
zatopione w myślach...
tylko ich oczy błądzą,
chcąc zobaczyć w płomyku świecy
bliską im postać.
Usłyszeć...
chociaż jedno jej słowo.
W ciszy roznosi się odgłos
pękającego rozgrzanego szkła...
jakby pękało z żalu serce...
łza spływa po policzku.
i woń chryzantem.
Wieczorna łuna nad cmentarnym domem
chwyta za gardło.
W blasku lampionów,
szare postacie stoją bez ruchu.
Smutne twarze...
zatopione w myślach...
tylko ich oczy błądzą,
chcąc zobaczyć w płomyku świecy
bliską im postać.
Usłyszeć...
chociaż jedno jej słowo.
W ciszy roznosi się odgłos
pękającego rozgrzanego szkła...
jakby pękało z żalu serce...
łza spływa po policzku.
COMMENTS
ADD COMMENT