Nadzieja
Zimne mury,
Ciemność, smutek.
Wyszedł...
Nazbierał świetlików
Wrócił.
Stół pod oknem
By księżyc go rozjaśnił
Świetliki włożył do słoika
Nakrył gazetą.
Nalał do garnuszka wody
Z szuflady wyjął chleb.
Przeżegnał się...
Zjadł
Znowu przeżegnał...
Otwarł okno,
Uwolnił robaczki,
Usiadł przy pustym stole...
Z nadzieją pomodlił się o lepsze jutro.
Ciemność, smutek.
Wyszedł...
Nazbierał świetlików
Wrócił.
Stół pod oknem
By księżyc go rozjaśnił
Świetliki włożył do słoika
Nakrył gazetą.
Nalał do garnuszka wody
Z szuflady wyjął chleb.
Przeżegnał się...
Zjadł
Znowu przeżegnał...
Otwarł okno,
Uwolnił robaczki,
Usiadł przy pustym stole...
Z nadzieją pomodlił się o lepsze jutro.
My rating
My rating
My rating
My rating
Brak tam wg mnie slowa, ktore wyrozniam w kopii.
Nadziejaautor: Leokadia Leporowska
5.0/5 | 1
Zimne mury,
Ciemność, smutek.
Wyszedł...
Nazbierał świetlików
Wrócił.
Stół pod oknem
By księżyc go rozjaśnił
Świetliki włożył do słoika
Nakrył gazetą.
Nalał do garnuszka wody
Z szuflady wyjął chleb.
Przeżegnał się...
Zjadł
Znowu SIE przeżegnał...
Otwarł okno,
Uwolnił robaczki,
Usiadł przy pustym stole...
Z nadzieją pomodlił się o lepsze jutro.
My rating