Sygnatariusze listów do Gwiazd

author:  Maksymilian Tchoń
5.0/5 | 5


Zawiedziony śródziemnym
może włączę kiedyś
falisty Rejs

W mej wyobraźni plutonie
kropel, które osuwając się
po skarpie
aby obsypać potęgi smaku,

które kosztowałem
swym wnętrzem serca
mimo, iż
rozbitym na dzielnice
To nic – jej ustrój
to utopia

pozbawiona komizmu
Drachm,
dramy i sacrum
Nader jedenaście praw
wisi nad nami
w sztolni złożonej z braw
i owacji

introligatorskich wrzecion

Ale musisz ratować
swój cień, Dniu Pański
choćby wisiał na włosku,
gdyż
tylko on może ważyć tonę
w chwili i ciszy
Niczyjej

zesłanej na wyganiane przez
powieki

Nim ruszysz do przodu
uwstecznią się wszystkie
mity, modele i paradygmaty
wysnuwające wnioski,
apele, petycje,
orędzia i podaże

sekundanci braw
upadający przez
k.o.
na matę z popiołów
narodzisz się
vetem spojrzenia
na atomowy
zegar

szpiegu z krainy Ziem Czerwonych

Wydaję dziś:

Zgody na
trawestację chwili przez
niebiańskie pola
Elizejskiego demiurga rozkoszy
w obszarze ironii

Lubisz elegancję,
a to państwo cię wyrzuca za ranty
lecz złap za rąbek sukni
uchyl tajemnicy
z materiału nieskończonego zachwytu
dziwienia się,
które leży u podstaw każdego trwania
przeznaczonego aliteracji
egzystencjalnie odrzucając

doroczną scholię
na wielkim targu
historii
o wolność słowa (verbum)

Dziś święte pismo
zostaje
żargonem otrute przez znaki diakrytyczne -
kierujące ruchem
dusz jednodniowych

Me orędzie
ma dostarczyć
moralny nihilizm
z wyżyn do nizin
i na wspak

Na tej uczcie beletrystyki
najlepiej będzie,
kiedy rzucisz okiem
w mnicha
On złapie myśli
do kaptura,
w którym granice niezbadane i w którym granic nieistnienie

To już dokonuje się
w alokacji
interwałów banicji
do Kraju wielu Rad

Bruku o który uderzyła łza
ostatnia
najlepsza
ckliwa, ale i sentymentalna

Nie ma nas w obozie
widocznie wyszliśmy wyżej
na szczyt
(jesteśmy szczuplejsi
o kontur czerwonej –
kredki
na ustach świata)

Teraz tylko ostała droga powrotna
przez epoki
prądy
style
ethosy
motywy
symbole
archetypy
toposy
i metafory

W tej epiforze
zabraknie rytmu
nie starcza rymu
ni akcentu
poleje się wódka
czysta

na tablicę przed którą uczeń
najtępszy w szkole świata...

na sylabę drugą od końca
z jakim kondukt
uda się
w naszych stronach
ku warkoczu komety
na miejsce spoczynku
niejednej

imaginacji
olśnienia
i fantasmagorycznej
historii

wiedzy tajemniej
obłoki, moje obłoki!

Gdzie noc nie nadejdzie
i dzień nie nastanie
Gdzież noc nie nadejdzie
i dzień nie nastanie

My staniemy się
ludzkim casusem
z epizodem
choroby biegunowej
patrzącej na nas

Z wdzięcznością,
z wiecznością

My,

niżej podpisani
Sygnatariusze
listów do

Gwiazd

rate


Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
21.06.2025,  mroźny

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
19.06.2025,  Rafał Gatny

AmericanالعربيةAustralianCanadianČeskýDeutschEnglishEspañolEestiFrançaisΕλληνικάIcelandicעבריعراقيItalianoIrishCatalà한국의NederlandsNew ZealandNorskPolskiPortuguêsPусскийSlovenskiScotsSouth AfricaSuomiYкраїнський
English