SŁOŃCE JAK ZAWSZE WZEJDZIE
SŁOŃCE JAK ZAWSZE WZEJDZIE
W pewnym etapie mego życia
na granicy zachwytów i zwątpień
w wizerunek nieostrożnej miłości
kiedy spały zegary
w nieodwracalności chwilowej nieobecności
w sensie życia
snuło się w ciszy widmo nocy
Odpoczywały przegrzane myśli
i papier zmożony zwierszowanym snem
nim gwiazd latarnie
mdłym światłem rozbłysły
w głębi mroku bezruchu skrył się mój cień
może przede mną
innym mną może
Tam… właśnie tam, gdzie
by przywrócić łuną blask zieleni Ziemi
Słońce jak zawsze wzejdzie
zza czarnej kotary wszechświata
tam gdzie się spodziewam
wtuli się w powietrze i będzie
jak co dzień
⊰Ҝღ$⊱……………………………………………………… Verano - 2 kwietnia '25
W pewnym etapie mego życia
na granicy zachwytów i zwątpień
w wizerunek nieostrożnej miłości
kiedy spały zegary
w nieodwracalności chwilowej nieobecności
w sensie życia
snuło się w ciszy widmo nocy
Odpoczywały przegrzane myśli
i papier zmożony zwierszowanym snem
nim gwiazd latarnie
mdłym światłem rozbłysły
w głębi mroku bezruchu skrył się mój cień
może przede mną
innym mną może
Tam… właśnie tam, gdzie
by przywrócić łuną blask zieleni Ziemi
Słońce jak zawsze wzejdzie
zza czarnej kotary wszechświata
tam gdzie się spodziewam
wtuli się w powietrze i będzie
jak co dzień
⊰Ҝღ$⊱……………………………………………………… Verano - 2 kwietnia '25
My rating
My rating