OBSESJA CZASU
OBSESJA CZASU REFLEKSJI SECESJI CESJI I FLEKSJI
ZA ŚWIATŁOCIENIEM
Czas emanuje z nas, epatuje
misje do spełnienia rozdaje
wiruje, wariuje… jak pospieszny nie staje
snuje się w nas… mami mitami
knuje, do końca czaruje
i choć czasami coś naprawiać próbuje
w oczy pluje, potem psuje wszystko
klepsydrom lewych faktur nie kwituje
Jeszcze z dnia na dzień jesteśmy
w dzień zwykły, który roztrwaniamy
w galopie koni zdziczałych
za nocy zamkniętymi drzwiami
lewitujemy… z popiołów osobliwości
ponad lodem krzepnącym nad chmurami
w szczelinach strachu i ludzkich słabości
bywamy samotności feniksami
W niepomszczonych wierszach
ucichamy… jak w sonatach Chopina
w być albo nie… próżni Szekspira
gdzie skończoność przyszłości
oddziela szept od szeptu przeszłości
jak wypchanych mrożąc do kości
i pozwala sobie bezwstydnie
na zachowanie resztek skromności
Gwiazdy tylko, boga upiornego znicze
by wachlarz świata rozewrzeć
pyłgają dusz srebrem zwodniczym
w girlandach świateł szczerbatych
kolapsów lśnieniem rażącym
z drogi…! Wy manekinów spowiednicy
spójrzcie… przed wami idzie poeta lunatyk
w destrukcji antyczasu zaświaty
Tam dumnie zmierza niechcący
za światłocieniem
jeszcze chwilę dnieniem zawity
⊰Ҝღ$⊱…………………………………………………………… Santorini - 16 lipca 'O4
ZA ŚWIATŁOCIENIEM
Czas emanuje z nas, epatuje
misje do spełnienia rozdaje
wiruje, wariuje… jak pospieszny nie staje
snuje się w nas… mami mitami
knuje, do końca czaruje
i choć czasami coś naprawiać próbuje
w oczy pluje, potem psuje wszystko
klepsydrom lewych faktur nie kwituje
Jeszcze z dnia na dzień jesteśmy
w dzień zwykły, który roztrwaniamy
w galopie koni zdziczałych
za nocy zamkniętymi drzwiami
lewitujemy… z popiołów osobliwości
ponad lodem krzepnącym nad chmurami
w szczelinach strachu i ludzkich słabości
bywamy samotności feniksami
W niepomszczonych wierszach
ucichamy… jak w sonatach Chopina
w być albo nie… próżni Szekspira
gdzie skończoność przyszłości
oddziela szept od szeptu przeszłości
jak wypchanych mrożąc do kości
i pozwala sobie bezwstydnie
na zachowanie resztek skromności
Gwiazdy tylko, boga upiornego znicze
by wachlarz świata rozewrzeć
pyłgają dusz srebrem zwodniczym
w girlandach świateł szczerbatych
kolapsów lśnieniem rażącym
z drogi…! Wy manekinów spowiednicy
spójrzcie… przed wami idzie poeta lunatyk
w destrukcji antyczasu zaświaty
Tam dumnie zmierza niechcący
za światłocieniem
jeszcze chwilę dnieniem zawity
⊰Ҝღ$⊱…………………………………………………………… Santorini - 16 lipca 'O4

My rating
My rating
My rating