Nie krwawię
moje żyły są białe
nie ma w nich skażonej światem
krwi
zatem nie wykrwawię się
po lewej stronie skóry
tegoż wiersza
kwitną białe frezje
one też się nie wykrwawią
deszcz wysycha na szybie okien
kawa dawno już wystygła
z papierosa uleciała ostatnia smuga nikotyny
nawet wódka zwietrzała
ona też nie krwawi
wszystko dookoła traci barwy
śniedzieje
czarnieje
marnieje
Chrystus też już nie krwawi
gwoździe wbijają się w moje ciało
rozrywają mięśnie
nerwy
puste żyły
nie krwawię
rdzewieją kłódki na tarasie widokowym
nad Wisłą
miłość zapięta na niepasujący już kluczyk
tylko chmury krwawią deszczem
gdzieś pomiędzy niebem a ziemią
one płyną jak rzeka moich wspomnień
gdy zacznę krwawić
one przestaną płynąć
nie ma w nich skażonej światem
krwi
zatem nie wykrwawię się
po lewej stronie skóry
tegoż wiersza
kwitną białe frezje
one też się nie wykrwawią
deszcz wysycha na szybie okien
kawa dawno już wystygła
z papierosa uleciała ostatnia smuga nikotyny
nawet wódka zwietrzała
ona też nie krwawi
wszystko dookoła traci barwy
śniedzieje
czarnieje
marnieje
Chrystus też już nie krwawi
gwoździe wbijają się w moje ciało
rozrywają mięśnie
nerwy
puste żyły
nie krwawię
rdzewieją kłódki na tarasie widokowym
nad Wisłą
miłość zapięta na niepasujący już kluczyk
tylko chmury krwawią deszczem
gdzieś pomiędzy niebem a ziemią
one płyną jak rzeka moich wspomnień
gdy zacznę krwawić
one przestaną płynąć

My rating
My rating