ad astra
rodzą się bez grzechu
słowa układane w sercu
łyżeczką do lodów
takie bezbronne nagonasienne
i żyją przez chwilę
a gdy mają umierać
układają się w kryształki lodu
jedno tchnienie ciepła
i giną od samozapłonu
ich niebo jest pełne rozbłysków
śpiewają też
jedną albo dwiema nutkami
nigdy nie wołają syrenim głosem
żeby biec i szukać ich
gdzie to
owszem
wiodą na manowce
bo jakże pięknie jest
w lodowej krainie
tam wyrywają się siostrzane
westchnienia
aż uwolnione
odkrywają
swoją nagonasienność
niewinnie bezgrzesznie ulotne
żebyś myślał
że to anioł tu był
i
stają się w wierszami
piękne symultanki
i czekają na transport
do nieba
do sióstr
słowa układane w sercu
łyżeczką do lodów
takie bezbronne nagonasienne
i żyją przez chwilę
a gdy mają umierać
układają się w kryształki lodu
jedno tchnienie ciepła
i giną od samozapłonu
ich niebo jest pełne rozbłysków
śpiewają też
jedną albo dwiema nutkami
nigdy nie wołają syrenim głosem
żeby biec i szukać ich
gdzie to
owszem
wiodą na manowce
bo jakże pięknie jest
w lodowej krainie
tam wyrywają się siostrzane
westchnienia
aż uwolnione
odkrywają
swoją nagonasienność
niewinnie bezgrzesznie ulotne
żebyś myślał
że to anioł tu był
i
stają się w wierszami
piękne symultanki
i czekają na transport
do nieba
do sióstr
Poem versions

My rating
My rating
My rating
My rating