Pewnego dnia
byłam szczęśliwa
smakowałam życie
wyznałam sobie miłość
poczułam ulgę istnienia
wiatr tańczył walca dla mnie
ktoś zrobił mi piękny prezent
zaakceptowałam swoją jesień
podziwiałam stokrotki w trawie
byłam dumna ze swoich zamyśleń
podekscytowana czekałam na jutro
dostrzegłam dystynkcję w chmurach
zobaczyłam wdzięczność w oczach psa
nadzieja obiecała mi, że mnie nie zostawi
zachwyciła mnie nieprzewidywalność życia
połączyłam ze sobą wszystkie okruszki siły
z zapałem zakotwiczyłam w teraźniejszości
zagrałam kosmicznie piękny nocturn Chopina
uśmiechały się do mnie figlarne promyki słońca
byłam wdzięczna Bogu za każdą chwilę istnienia
smakowałam życie
wyznałam sobie miłość
poczułam ulgę istnienia
wiatr tańczył walca dla mnie
ktoś zrobił mi piękny prezent
zaakceptowałam swoją jesień
podziwiałam stokrotki w trawie
byłam dumna ze swoich zamyśleń
podekscytowana czekałam na jutro
dostrzegłam dystynkcję w chmurach
zobaczyłam wdzięczność w oczach psa
nadzieja obiecała mi, że mnie nie zostawi
zachwyciła mnie nieprzewidywalność życia
połączyłam ze sobą wszystkie okruszki siły
z zapałem zakotwiczyłam w teraźniejszości
zagrałam kosmicznie piękny nocturn Chopina
uśmiechały się do mnie figlarne promyki słońca
byłam wdzięczna Bogu za każdą chwilę istnienia

My rating
My rating
My rating
My rating