Cymbały

5.0/5 | 1


To ty wietrze, rozgoniłeś
czarne chmury
tubylcem byłam
miałam zapas cietrzewi

rozleciały się się okrętem
kajakiem Mojrzesza
od ciebie bije blask
spostrzegawczości korony

te zęby na przodzie, trzymają ustawę
gdy spojrzysz z góry widzisz bociana
przystoi się dzieciom w rozmowie
ukłonić dorosłym w potrzebie

teraz omłoty i żniwa
żniwiasz ma swoje zasoby
zasób to chemia, fizyka
przyciąganie smyczka wiolonczeli


To on podał mi dłonie,
to on ożywił moje skronie
laska na przegubie kolana
w dwójkę kroczymy przez życie

gdy kiedyś stanie zegar
pokłonimy się wierzbą wysokim
smukłym piruetem tej ziemi
łyżwy i sanie na wierzchu, cymbały

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating: