Pan Yotsune - on popełnia seppuku
jestem wydrążony
jestem chochołem
cicho kołyszę się na wietrze
głowę wypełniają gałązki prosa
moje słowa
one nic nie znaczą
kiedy mówię szeptem
głos mój jak szelest suchej
dzikiej trawy
która porasta grób pana Yotsune
on popełnił seppuku
świst jego wakizashi
jak chrobot szczurzej łapy
na rozbitym szkle
w mojej piwnicy
jestem chromy
jestem ślepy
jestem głodny
głodny ciebie
jestem bezkształtny
bez formy
bez cienia...
wątpliwości
pan Yotsune popełnił seppuku
a oczy miał wpatrzone w królestwo
śmierci
śmierci cichej
śmierci słodkiej
jak zapach sake i tempory
on już przekroczył próg
trwa w bezruchu
a ja?
ja jestem wydrążony
jestem chochołem
cicho kołyszę się na wietrze
nie śmiem spotkać cię
we śnie moim najskrytszym
w nim tylko blask słońca
oczami moimi będzie
w nim tylko drzewa wydrążone
ludzkie chochoły
pan Yotsune popełniający seppuku
i kruki czarne nad głową
i duszom obcym
jakby bliżej do wstania z martwych
gdy modlitwy ciche z ust wypływają
jak krew pana Yotsune
zatem niech ominie mnie
jego spotkanie
w tym królestwie
ni cienia ni światła
tutaj hodują kamienie
usychają kaktusy
same malują się obrazy
przeróżnych śmierci
tutaj dłoń pana Yotsune
błagalnie wzniesiona
pod gasnącym blaskiem księżyca
na tle wciąż jeszcze zimowego nieba
a ja?
jam chochołem
wydrążonym jak bambus
na spore wędzisko
panie Yotsune
odpowiedz mi
jak ci tam jest
w tym królestwie śmierci?
budzę się sam
w godzinę śmierci i mojej
gdy wszystko jest czułością
i oślepiającym błyskiem ostrza
ostrza miecza
wykutego w ogniu krwi
klinga pragnie pocałunku
zliż że tę krwi ostatnią kroplę
panie Yotsune
nie tu są twoje oczy
nie tu twoje myśli
w tej dolinie konających gwiazd
oto spotykamy się ostatni raz
na oślep siebie szukamy
my chochoły
my wydrążeni
nad nami już tylko gwiazda
wielolistna
w blasku swym nieustająca
królestwo jej śmierci i czarna dziura
a we mnie już tylko pusta nadzieja
bez świateł i cienia
puści ludzie
ludzie chochoły
okrążę cię panie Yotsune
uszanuję twoje seppuku
teraz o piętnastej popołudniu
zliżę twoją krew z klingi twego miecza
wplotę siebie pomiędzy ideę
a rzeczywistość
pomiędzy zamiar i jego dokonanie
wplotę cień wszystkich moich zwątpień
albowiem Tuum est Regnum
a życie wcale nie jest bardzo długie
zatem pomiędzy pożądanie
a miłosny spazm
pomiędzy potencjalność
a szarą egzystencję
pomiędzy pestkę życia
i owoc który z niej się rodzi
wplotę cień
albowiem Tuum est Regnum
albowiem Tuum est
życiem jest
a pan Yotsune popełnia seppuku
świat nie kończy się na krzyku
istoty wyrwanej z przyjaznego łona
rodzicielki
świat kończy się płaczem
nad trumną zmęczonego
życiem człowieka
błysk ostrza i ostatni wydech
plama krwi w kształcie
dłoni proszących o wybaczenie
jestem chochołem
cicho kołyszę się na wietrze
głowę wypełniają gałązki prosa
moje słowa
one nic nie znaczą
kiedy mówię szeptem
głos mój jak szelest suchej
dzikiej trawy
która porasta grób pana Yotsune
on popełnił seppuku
świst jego wakizashi
jak chrobot szczurzej łapy
na rozbitym szkle
w mojej piwnicy
jestem chromy
jestem ślepy
jestem głodny
głodny ciebie
jestem bezkształtny
bez formy
bez cienia...
wątpliwości
pan Yotsune popełnił seppuku
a oczy miał wpatrzone w królestwo
śmierci
śmierci cichej
śmierci słodkiej
jak zapach sake i tempory
on już przekroczył próg
trwa w bezruchu
a ja?
ja jestem wydrążony
jestem chochołem
cicho kołyszę się na wietrze
nie śmiem spotkać cię
we śnie moim najskrytszym
w nim tylko blask słońca
oczami moimi będzie
w nim tylko drzewa wydrążone
ludzkie chochoły
pan Yotsune popełniający seppuku
i kruki czarne nad głową
i duszom obcym
jakby bliżej do wstania z martwych
gdy modlitwy ciche z ust wypływają
jak krew pana Yotsune
zatem niech ominie mnie
jego spotkanie
w tym królestwie
ni cienia ni światła
tutaj hodują kamienie
usychają kaktusy
same malują się obrazy
przeróżnych śmierci
tutaj dłoń pana Yotsune
błagalnie wzniesiona
pod gasnącym blaskiem księżyca
na tle wciąż jeszcze zimowego nieba
a ja?
jam chochołem
wydrążonym jak bambus
na spore wędzisko
panie Yotsune
odpowiedz mi
jak ci tam jest
w tym królestwie śmierci?
budzę się sam
w godzinę śmierci i mojej
gdy wszystko jest czułością
i oślepiającym błyskiem ostrza
ostrza miecza
wykutego w ogniu krwi
klinga pragnie pocałunku
zliż że tę krwi ostatnią kroplę
panie Yotsune
nie tu są twoje oczy
nie tu twoje myśli
w tej dolinie konających gwiazd
oto spotykamy się ostatni raz
na oślep siebie szukamy
my chochoły
my wydrążeni
nad nami już tylko gwiazda
wielolistna
w blasku swym nieustająca
królestwo jej śmierci i czarna dziura
a we mnie już tylko pusta nadzieja
bez świateł i cienia
puści ludzie
ludzie chochoły
okrążę cię panie Yotsune
uszanuję twoje seppuku
teraz o piętnastej popołudniu
zliżę twoją krew z klingi twego miecza
wplotę siebie pomiędzy ideę
a rzeczywistość
pomiędzy zamiar i jego dokonanie
wplotę cień wszystkich moich zwątpień
albowiem Tuum est Regnum
a życie wcale nie jest bardzo długie
zatem pomiędzy pożądanie
a miłosny spazm
pomiędzy potencjalność
a szarą egzystencję
pomiędzy pestkę życia
i owoc który z niej się rodzi
wplotę cień
albowiem Tuum est Regnum
albowiem Tuum est
życiem jest
a pan Yotsune popełnia seppuku
świat nie kończy się na krzyku
istoty wyrwanej z przyjaznego łona
rodzicielki
świat kończy się płaczem
nad trumną zmęczonego
życiem człowieka
błysk ostrza i ostatni wydech
plama krwi w kształcie
dłoni proszących o wybaczenie

My rating
My rating
My rating
My rating
My rating