Wierszostrada
Kiedy dzień tleje juwenalia nocy,
gwiazd fotonami kolportują oddech.
Myśl niezbyt senna dyskurs z weną toczy,
by wiersz napisać, a w nim liter szereg.
Akcentem wiosny jesiennego nieba
natchnionym chwilom robią kosmetykę
palestrą wersów, które ból rozdziera,
gdy wiatr zapełnia kartki pięknolice.
W takiej scenerii rodzi się poezja,
która binduje pióro z ręką mistrza,
a moc tworzenia, coraz bardziej śmielsza,
nie stawia kropki – przekaz uzewnętrznia.
Kasia Dominik
gwiazd fotonami kolportują oddech.
Myśl niezbyt senna dyskurs z weną toczy,
by wiersz napisać, a w nim liter szereg.
Akcentem wiosny jesiennego nieba
natchnionym chwilom robią kosmetykę
palestrą wersów, które ból rozdziera,
gdy wiatr zapełnia kartki pięknolice.
W takiej scenerii rodzi się poezja,
która binduje pióro z ręką mistrza,
a moc tworzenia, coraz bardziej śmielsza,
nie stawia kropki – przekaz uzewnętrznia.
Kasia Dominik

My rating
My rating
My rating
My rating