Smak łzy
W rdzawej sekundzie, gdy czas oddech wstrzyma,
łza słona spłynie po białej pościeli.
Płomień gromnicy, niczym snu ordynat,
ostatnią chwilę tęsknotą wyścieli.
Gdzieś w atrium smutku wiatr żałobę wzmoże,
dławiące łkanie wepchnie w mojry tryby –
wilgotne oczy w błękitnym kolorze,
nie zapytają: Co by było gdyby?…
Jednak Niebiosa pozostaną nieme,
kiedy różaniec zaciśnięty w dłoni,
pobłogosławi opuszczaną ziemię.
Wówczas łzy smaku nic już nie osłodzi.
Kasia Dominik
łza słona spłynie po białej pościeli.
Płomień gromnicy, niczym snu ordynat,
ostatnią chwilę tęsknotą wyścieli.
Gdzieś w atrium smutku wiatr żałobę wzmoże,
dławiące łkanie wepchnie w mojry tryby –
wilgotne oczy w błękitnym kolorze,
nie zapytają: Co by było gdyby?…
Jednak Niebiosa pozostaną nieme,
kiedy różaniec zaciśnięty w dłoni,
pobłogosławi opuszczaną ziemię.
Wówczas łzy smaku nic już nie osłodzi.
Kasia Dominik
COMMENTS
ADD COMMENT
