List do Boga
W noc wschodniego wiatru skołatane myśli
zaćmienie księżyca gwiazdy tuszem syci,
bym list napisała, który Bogu wyślę
tak, by fantom bólu nie mógł go przechwycić.
Kiedy prośby duszy do nieba pofruną,
promień wiekuisty już z samego rana,
przekaże do rąk własnych mego życia runo
i znów się poczuję, jakbym była chciana.
Dość mam łez w ukryciu, cierpienia wiecznego.
Marzę, aby wreszcie zejść ze ścieżek krętych,
by podążać w stronę snu wielokrotnego,
tam, gdzie ogrom cudu wciąż jest niepojęty.
Może jeszcze kiedyś chwycę w dłoń waleczną
zakrwawione pióro i szczęśliwy grosik…
Może w Getsemani, gdy nie będzie wietrznie,
nie będę musiała o nic więcej prosić.
Kasia Dominik
zaćmienie księżyca gwiazdy tuszem syci,
bym list napisała, który Bogu wyślę
tak, by fantom bólu nie mógł go przechwycić.
Kiedy prośby duszy do nieba pofruną,
promień wiekuisty już z samego rana,
przekaże do rąk własnych mego życia runo
i znów się poczuję, jakbym była chciana.
Dość mam łez w ukryciu, cierpienia wiecznego.
Marzę, aby wreszcie zejść ze ścieżek krętych,
by podążać w stronę snu wielokrotnego,
tam, gdzie ogrom cudu wciąż jest niepojęty.
Może jeszcze kiedyś chwycę w dłoń waleczną
zakrwawione pióro i szczęśliwy grosik…
Może w Getsemani, gdy nie będzie wietrznie,
nie będę musiała o nic więcej prosić.
Kasia Dominik

My rating
My rating