Danina serca

author:  Maksymilian Tchoń
5.0/5 | 4


Słowa się posypały
milczenie zawiodło, spojrzenie rzucone jako karty talii – asy
akt wandalizmu na piśmie
przybrał monumentalnych rozmiarów
wychodne w świat zatwardziały i syty
transgresja dywersji pisma w ustach
uderzyła w czyste myśli
oczy widziały za dużo, uszy słyszały zbyt wiele, dotykałem cię daremnie

teraz stają się
teraz żyją
teraz przemijają

to niepewne mówić, że dzień i noc następują po sobie
to niepewne zaczynać, coś co nie ma początku, ni końca
to niepewne wierzyć w pęd gwiazd

skoro dzień i noc mają początek i koniec
skoro jeśli zaczynasz – to istnieje nieograniczone poselstwo szans
skoro wierzysz, to trwasz

a jeśli – opuści cię twoja siostra pogarda
poniesiesz na swych barkach Miasto
pozostając czysty na drogach wygnania

utrapienie przezwycięży zachwyt
choć jego nigdy dość

Pan Cogito uhonoruje cię swoją nagrodą



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
16.02.2023,  Ula eM