TO JA… PANI e-eM
TO JA… PANI e-eM - /pierwszy z tryptyku/
Spragniony twego sekretu
jak heros przeciskam się złudnie
po orbitach nocy… i we dnie
przez żył twych zmysłów arterie
jak derwisz turysta
podróżnik ze wschodu przez Wiedeń
bezwiednie
przez egzystencji zdobne draperie
niczym przez symbol marzeń
gdzie nocą w wielkim mieście bezludnie
przez twoje igraszki cc…
gdzie ciepło i cudnie
przez Eden
Jak tłum tragarzy przez Londyn
w samo południe
przez Trafalgar Square
Chaplina światła rampy zbłąkane
przez Piccadilli nad ranem
w pełnej uniesień przestrzeni
impresji rozdygotanej
gdzie wrażeń fajerwerków ferie
i wzruszeń oddalają się cienie cieni
kapitanów serc sylwetki mizerne
wierszy rymy - nierymy wydumane
Uwierz… to nie poety fanaberie
ubrane w metafor strofy pijane
one ciężar jego serca niosą
są poety - marzyciela idioty tęsknotą
jego duszy nie da się oszukać
bo słyszy tylko muzykę cichych słów
proszę odpowiedz choćby w suahili
bądź… i bez słów do mnie mów
czy masz coś dla mnie… Matti ?
skrzętnie w duszy chowane
czy skrywasz życia witamin tyle ?
by nie zatracić ni jednej chwili
By wyjść z tej matni
za horyzonty kuli szklanej spękane
choć na jedną chwilę
by zagłuszyć zły świat
dziecka niewinnego sopranem
ściekiem płynący ku poezji rzece
By usłyszeć nasz hymn… narodowy
nie dzwony kościołów
w odpustny dzień brokatowy
w łagodnym przemieszczający się wietrze
w dale kalekie… zaklęte
w dalekie wołanie oddali ranionych dni
chciałbym choć raz poczuć jeszcze
jak pachną twoje łzy
odpowiedz mi…
… Matti
szeptem… i nic więcej
⊰Ҝற$⊱…………………………………………………………… Toruń - 19 lipca '11
Spragniony twego sekretu
jak heros przeciskam się złudnie
po orbitach nocy… i we dnie
przez żył twych zmysłów arterie
jak derwisz turysta
podróżnik ze wschodu przez Wiedeń
bezwiednie
przez egzystencji zdobne draperie
niczym przez symbol marzeń
gdzie nocą w wielkim mieście bezludnie
przez twoje igraszki cc…
gdzie ciepło i cudnie
przez Eden
Jak tłum tragarzy przez Londyn
w samo południe
przez Trafalgar Square
Chaplina światła rampy zbłąkane
przez Piccadilli nad ranem
w pełnej uniesień przestrzeni
impresji rozdygotanej
gdzie wrażeń fajerwerków ferie
i wzruszeń oddalają się cienie cieni
kapitanów serc sylwetki mizerne
wierszy rymy - nierymy wydumane
Uwierz… to nie poety fanaberie
ubrane w metafor strofy pijane
one ciężar jego serca niosą
są poety - marzyciela idioty tęsknotą
jego duszy nie da się oszukać
bo słyszy tylko muzykę cichych słów
proszę odpowiedz choćby w suahili
bądź… i bez słów do mnie mów
czy masz coś dla mnie… Matti ?
skrzętnie w duszy chowane
czy skrywasz życia witamin tyle ?
by nie zatracić ni jednej chwili
By wyjść z tej matni
za horyzonty kuli szklanej spękane
choć na jedną chwilę
by zagłuszyć zły świat
dziecka niewinnego sopranem
ściekiem płynący ku poezji rzece
By usłyszeć nasz hymn… narodowy
nie dzwony kościołów
w odpustny dzień brokatowy
w łagodnym przemieszczający się wietrze
w dale kalekie… zaklęte
w dalekie wołanie oddali ranionych dni
chciałbym choć raz poczuć jeszcze
jak pachną twoje łzy
odpowiedz mi…
… Matti
szeptem… i nic więcej
⊰Ҝற$⊱…………………………………………………………… Toruń - 19 lipca '11
My rating
My rating
My rating
My rating