Posągi łez
Zdarzyło się w godzinie nieistnienia,
przeminęło z wiatrem.
Okradłem księżyc z blasku,
poślizgnąłem się na promieniu słońca,
uszczypnąłem morze.
Zjadłem myśli czyste głodne spełnienia.
Noszę na sobie miłości zodiaki?
Udręczony prawnie prawdą –
zniewalam ból istnienia. Nie, czy tak veto oddechu,
piję wytrawne niebo,
ogarek Ofelii wdraża w życie uczucia:
padają na kolana posągi łez.
przeminęło z wiatrem.
Okradłem księżyc z blasku,
poślizgnąłem się na promieniu słońca,
uszczypnąłem morze.
Zjadłem myśli czyste głodne spełnienia.
Noszę na sobie miłości zodiaki?
Udręczony prawnie prawdą –
zniewalam ból istnienia. Nie, czy tak veto oddechu,
piję wytrawne niebo,
ogarek Ofelii wdraża w życie uczucia:
padają na kolana posągi łez.
My rating
My rating
My rating
My rating