Rany nieopatrzone
Nie będzie już więcej takiego
wiersza, jak nie będzie już takiego lata
jeśli gdybałeś nad porządkiem
świata nie da się zrozumieć
nawet czyste idee, nawet praprzyczyny
nie niosą kremu nawilżając istotę drżenia serc
w akcie agresji na kraj spokojny i senny w delcie twych ud
na wargi zamarznięte wojną
podwaliny nocy ustąpią gdybaniu nad gdybaniem
pewności nad pewnością
czymś, co trzeba analizować w dźwigni dnia
co wynosi szept na ołtarze zmysłów
na oczy, które widziały konanie syna
na myśli zatarte ołowiowym zyskiem
w końcu na aorty i tętnice doprowadzające naszą grupę krwi
do drżenia palców i uśmiech ust w śmiertelnej chorobie
w dywersji pisma banicja
wygnany za dobro ustaniesz, bo tego nie potrzeba
ustaniesz, bo całość znika w częściach
w progresie przeciwko zastaniu na warcie codziennego zwierzątka słońca
wszystkie złe rzeczy wyrzuć za horyzont
kurhanem będzie ci łza – nie bój się:
zmieścisz się
to pokrewieństwo i dom rodzinny
będzie ci świadkiem sumy kochanych oddechów
wiersza, jak nie będzie już takiego lata
jeśli gdybałeś nad porządkiem
świata nie da się zrozumieć
nawet czyste idee, nawet praprzyczyny
nie niosą kremu nawilżając istotę drżenia serc
w akcie agresji na kraj spokojny i senny w delcie twych ud
na wargi zamarznięte wojną
podwaliny nocy ustąpią gdybaniu nad gdybaniem
pewności nad pewnością
czymś, co trzeba analizować w dźwigni dnia
co wynosi szept na ołtarze zmysłów
na oczy, które widziały konanie syna
na myśli zatarte ołowiowym zyskiem
w końcu na aorty i tętnice doprowadzające naszą grupę krwi
do drżenia palców i uśmiech ust w śmiertelnej chorobie
w dywersji pisma banicja
wygnany za dobro ustaniesz, bo tego nie potrzeba
ustaniesz, bo całość znika w częściach
w progresie przeciwko zastaniu na warcie codziennego zwierzątka słońca
wszystkie złe rzeczy wyrzuć za horyzont
kurhanem będzie ci łza – nie bój się:
zmieścisz się
to pokrewieństwo i dom rodzinny
będzie ci świadkiem sumy kochanych oddechów
My rating
My rating
My rating
My rating