Rany nieopatrzone

author:  Maksymilian Tchoń
5.0/5 | 4


Nie będzie już więcej takiego
wiersza, jak nie będzie już takiego lata
jeśli gdybałeś nad porządkiem
świata nie da się zrozumieć

nawet czyste idee, nawet praprzyczyny
nie niosą kremu nawilżając istotę drżenia serc
w akcie agresji na kraj spokojny i senny w delcie twych ud

na wargi zamarznięte wojną
podwaliny nocy ustąpią gdybaniu nad gdybaniem
pewności nad pewnością
czymś, co trzeba analizować w dźwigni dnia
co wynosi szept na ołtarze zmysłów

na oczy, które widziały konanie syna
na myśli zatarte ołowiowym zyskiem
w końcu na aorty i tętnice doprowadzające naszą grupę krwi
do drżenia palców i uśmiech ust w śmiertelnej chorobie

w dywersji pisma banicja
wygnany za dobro ustaniesz, bo tego nie potrzeba
ustaniesz, bo całość znika w częściach
w progresie przeciwko zastaniu na warcie codziennego zwierzątka słońca

wszystkie złe rzeczy wyrzuć za horyzont
kurhanem będzie ci łza – nie bój się:
zmieścisz się

to pokrewieństwo i dom rodzinny
będzie ci świadkiem sumy kochanych oddechów

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
30.11.2022,  Maciej Misiu

My rating

My rating:  
30.11.2022,  mroźny

My rating

My rating: