W jednej, w nieskończoności | version: 16.03.2023 14:17
którędy wiedziesz szklaku odkopany od całości?
a jeśli opływa w tobie deszcz, lub lód naszkicuje witraże?
jeśli doprowadzi do rozsadzenia dusz zjednoczonych w splocie zakochania?
a synkretyzm i synestezja sztuk wyda wyrok na aukcji życia po śmierci?
byłe było nas wielu
a jeśli jej dystans przekroczy granicę z rajów chmur?
a jeśli więzi się w niej zmęczenie, gdyż szadź spadła na twe oczy?
i patrzysz a klamra zapada na dopływ rzeki, tej brudnej
a jeśli kremując dłonie ustąpisz przemocy?
a jeśli kreujesz żywioły mocnym spekulatyzmem moment wyrzuconych z garści
byle by przekląć los gdy żyję, gdy żyjesz, gdybyś…
niewiedza dotrwała do końca i grzech oponując zsyłce w głąb wiersza
utraci kontakt z rzeczą pospolitą sensu stricte?
on jest porządny, zły i krzyczy formą…
w mym kraju jest wszystek dozorca westchnień
izolowana przez wieki w zatrzymaniu drwin w rysach linii dłoni?
idź i błądź w oddechach swatania
idź i błądź w pluralnym dystychu sumień
zastój się – obróć kamień w ustach ćwicząc milczenie
spójrz na werandy z baśni o kruszynie chleba
z dramatu o wyborze swego koloru do gamy
z nagrody i jej pochłonięciu przez ciebie wszystkich serc fanów
wierni i niewierni spadkobiercy promieni słońca
pełnia zakneblowana rabacją z głodnego pola
syta uwertura czasu zaprzeszłego i symbol z wiecznego miasta doręczę wiatr
na pohybel
wytaczam dziś proces waszemu docieraniu
wiodę życie zgodne ze wschodem i zachodem
o północy żebrzę o kulturę kłamstwa
w południe daję upust nieobyciu prawdy
wolę to drugie
wolę prawdę uległą
gdyż to mój mały wielki krok
gdyż sekunda to wszystek
odkopię ją spod gruzów
a jeśli opływa w tobie deszcz, lub lód naszkicuje witraże?
jeśli doprowadzi do rozsadzenia dusz zjednoczonych w splocie zakochania?
a synkretyzm i synestezja sztuk wyda wyrok na aukcji życia po śmierci?
byłe było nas wielu
a jeśli jej dystans przekroczy granicę z rajów chmur?
a jeśli więzi się w niej zmęczenie, gdyż szadź spadła na twe oczy?
i patrzysz a klamra zapada na dopływ rzeki, tej brudnej
a jeśli kremując dłonie ustąpisz przemocy?
a jeśli kreujesz żywioły mocnym spekulatyzmem moment wyrzuconych z garści
byle by przekląć los gdy żyję, gdy żyjesz, gdybyś…
niewiedza dotrwała do końca i grzech oponując zsyłce w głąb wiersza
utraci kontakt z rzeczą pospolitą sensu stricte?
on jest porządny, zły i krzyczy formą…
w mym kraju jest wszystek dozorca westchnień
izolowana przez wieki w zatrzymaniu drwin w rysach linii dłoni?
idź i błądź w oddechach swatania
idź i błądź w pluralnym dystychu sumień
zastój się – obróć kamień w ustach ćwicząc milczenie
spójrz na werandy z baśni o kruszynie chleba
z dramatu o wyborze swego koloru do gamy
z nagrody i jej pochłonięciu przez ciebie wszystkich serc fanów
wierni i niewierni spadkobiercy promieni słońca
pełnia zakneblowana rabacją z głodnego pola
syta uwertura czasu zaprzeszłego i symbol z wiecznego miasta doręczę wiatr
na pohybel
wytaczam dziś proces waszemu docieraniu
wiodę życie zgodne ze wschodem i zachodem
o północy żebrzę o kulturę kłamstwa
w południe daję upust nieobyciu prawdy
wolę to drugie
wolę prawdę uległą
gdyż to mój mały wielki krok
gdyż sekunda to wszystek
odkopię ją spod gruzów
My rating
My rating
My rating
My rating