... | version: 30.01.2013 01:06

author: marakuja
5.0/5 | 5


Był bardzo wysoki.
Czasami miałam wrażenie że sięgam mu do pasa,
dlatego na naszą pierwszą randkę
planowałam założyć 10-centymetrowe szpilki,
które nawet kupiłam: skórzane lakierki za 1/4 wypłaty.

Ceniłam go za to, że nazywał białe - białe, czarne - czarne. Niezależnie od konsekwencji. Nie bał się konfrontacji.

Umiał rozmawiać z dziećmi jakby od niechcenia. Nie doceniał tego.

Traktował życie jak służbę, służbę jak walkę, a walkę jak chleb powszedni.

Nigdy się razem nie śmialiśmy. Nigdy z tego samego. Nieustannie w gotowości, pozycja przed starciem, szukanie odsłoniętej pięty Achillesowej i szybkie dźgnięcia.

Przy nim byłam dwa razy mocniej.
On był bardziej.
Oboje byliśmy dla siebie, naprawdę tak myślę,
jedyną na tym świecie szansą
na pełną symbiozę.

Poem versions

 
COMMENTS


My rating

My rating:  
31.01.2013,  bezecnik

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
30.01.2013,  adam rem

My rating

My rating:  

My rating

My rating: