koncert

autor:  batuda
4.0/5 | 3


taka tkliwość
co nie mogła być modną nagle oszałamia
kwiaty te z pola zerwane dla umiłowania
do pańskich niepodobne
skromne nadobne

spotykamy się na ulicy pełnej drzew
szalonych od zieleni
zimą smętnych od bieli
z przystankiem na szczęście
z nadzieja na lepsze jutro

kawałek egzystencji na perskim dywanie

nie ma pór roku i zapachu siana
jesienie i zimy takie same jak wczoraj
sztuczne sople na suficie
słonce w Afryce

ludzie biegają od siebie do siebie
od wschodu do zachodu
przebiegli niebo w tą i z powrotem
pogubili zwyczajność w oknach

nieopanowanie

kwiaty na mojej sukience
sny w czarnej kawie
na pianinie tańczą łabędzie czarne i białe
melodii nie powtórzy nikt



 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena: