na lekarstwo
dzień minął w galopie
oklepany koniec
na kanapie nocne dreszcze
do szyb stukał deszcz
smętna przybyłaś do mnie
utulić mnie kołdrą cierpień
na lekkich falach mózgu
senny luźno pusty stygłem
znaki pytań kołysały mnie
ktoś rachował kości cepem
o kaloriach mamrotając
szczyty uczuć zdrapywałem
kubek kawy śmiał się rdzawie
chciałem nalać mu herbaty
usłyszałem że po latach w siodle
trzeba być wzmocniony drutem
życia cel uświęca środki bólem
by go tłumić tabletkami
a ja miałem tylko grypę
oklepany koniec
na kanapie nocne dreszcze
do szyb stukał deszcz
smętna przybyłaś do mnie
utulić mnie kołdrą cierpień
na lekkich falach mózgu
senny luźno pusty stygłem
znaki pytań kołysały mnie
ktoś rachował kości cepem
o kaloriach mamrotając
szczyty uczuć zdrapywałem
kubek kawy śmiał się rdzawie
chciałem nalać mu herbaty
usłyszałem że po latach w siodle
trzeba być wzmocniony drutem
życia cel uświęca środki bólem
by go tłumić tabletkami
a ja miałem tylko grypę
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Karolu
Próbuję sobie to wyobrazić, ale nie wiem czy mi się uda.Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Gute Besserung !Moja ocena