na lekarstwo

autor:  Karol Kannenberg
5.0/5 | 11


dzień minął w galopie
oklepany koniec
na kanapie nocne dreszcze
do szyb stukał deszcz
smętna przybyłaś do mnie
utulić mnie kołdrą cierpień

na lekkich falach mózgu
senny luźno pusty stygłem
znaki pytań kołysały mnie
ktoś rachował kości cepem
o kaloriach mamrotając
szczyty uczuć zdrapywałem
kubek kawy śmiał się rdzawie
chciałem nalać mu herbaty

usłyszałem że po latach w siodle
trzeba być wzmocniony drutem
życia cel uświęca środki bólem
by go tłumić tabletkami

a ja miałem tylko grypę



 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Karolu

Próbuję sobie to wyobrazić, ale nie wiem czy mi się uda.

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Gute Besserung !
Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena: