MY

5.0/5 | 11


W zagubieniu swej osobowości,
wyciągamy z błota fragmenty własnej,
prawie nieistniejącej twarzy.
Jesteśmy odratowani nadzieją,
- bezdomni murarze swych wielkich
wartości ideowych.
By słońce było dla nas.
By móc rozkoszować się niebem.
By opleść się pajęczyną rąk, mózgów, oddechów
przestało być wstydem.
Milczący o myślach i
serc zabijaniu,
zabijamy już i tak odziedziczone w szczątkowej postaci
deptaki życia,
tłumacząc się przy tym
impotencją,
płacąc w formie kar daniny na
domy małych dzieci
albo spokojnej starości.



 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

wielkie...
Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

dokladnie :-)
Moja ocena: