Głód
Zapominam żyć
sugestywnie, świadomie,
podświadomie.
Transfuzja myśli
przeliterowała
i usunęła kropkę.
(Wiersza nie będzie)
Zmaltretowany sekretarzyk
nie wytrzymuje
zadrapań stalówki.
Świt faszeruje obłędem.
Brak snu zatrzaskuje źrenice –
co z tego?!
Martwica pożera pojedyncze słowa
mając radochę z kaźni.
(Nic nie napiszę)
Szprycuję duszę
ostatnią miarką
adrenaliny
i patrzę Bazyliszkowi
w oczy.
Nachlana naftą
lampa wodzi na przemęczenie
gołębia na parapecie.
Słońcu rzednie mina –
a ja nie czuję, nie czuję.
Wtrynia mnie brak czucia.
Kasia Dominik
sugestywnie, świadomie,
podświadomie.
Transfuzja myśli
przeliterowała
i usunęła kropkę.
(Wiersza nie będzie)
Zmaltretowany sekretarzyk
nie wytrzymuje
zadrapań stalówki.
Świt faszeruje obłędem.
Brak snu zatrzaskuje źrenice –
co z tego?!
Martwica pożera pojedyncze słowa
mając radochę z kaźni.
(Nic nie napiszę)
Szprycuję duszę
ostatnią miarką
adrenaliny
i patrzę Bazyliszkowi
w oczy.
Nachlana naftą
lampa wodzi na przemęczenie
gołębia na parapecie.
Słońcu rzednie mina –
a ja nie czuję, nie czuję.
Wtrynia mnie brak czucia.
Kasia Dominik
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena