Banalny strach przed nadzieją
w szarości dnia powszedniego
banałach codzienności
nocnych rozterkach
co dalej
spotkalam twoje oczy
więcej już nic nie trzeba
prócz pełnych blasku spojrzeń
niewidocznych gestów
szepczących kruche słowa
tak mało
może za wiele
strach że się rozpłyniesz
pękniesz jak bańka mydlana
w niespodziewaną godzinę
banałach codzienności
nocnych rozterkach
co dalej
spotkalam twoje oczy
więcej już nic nie trzeba
prócz pełnych blasku spojrzeń
niewidocznych gestów
szepczących kruche słowa
tak mało
może za wiele
strach że się rozpłyniesz
pękniesz jak bańka mydlana
w niespodziewaną godzinę
Poem versions
Translated by:
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
To przychodzi...
....czasem wcześniej czasem później czasem wcale.Ale pada to pytanie;
To co? Już nigdy?
Reszta też trochę póżniej.
My rating
@
OK !@
....napisałam próbną wiadomość na pocztę e-mail,czekamna odpowiedż na poczcie eMuLTIipoetryPozdrawiam
@
szanuję tajemnice,Serdecznie pozdrawiam :)
@
Witam MalwinkoWiem,że literacko jestem jeszcze "daleko od szosy",ale autentyczność,to moje drugie imię,
Pozdrawiam :-)))wiedząc,dlaczego między innymi dziś pojawił się ten wiersz.....:-)
Moja ocena
temat ładny, strach przed utratą.......:)