Czas
przychodzi do mnie
każdej nocy
samotny
zmarznięty
twarz zlęknioną
bladością okrywa
jeszcze ciepłe
od czułych słów usta
milkną
on
dłonie ze sobą splecione
rozwiązuje
oczy pod powiekami skrywa
pełne obaw
serca czułe bicie
myślą zatrzymuje
włosy wiatrem potargane
blaskiem cierpienia rozświetla
każdej nocy
cząstkę duszy zabija
i ciebie mi kradnie
w dolinach gdzieś chowa
ciało moje
w kamień zamienia
bym za tobą
biec nie mógł
łzy z moich o tobie myśli
jak cytrynę wyciska
to nimi moknę
stojąc w oknie
w jutra srebrnych promieniach
kopertę dnia minionego otworzę
zapukam do znajomych drzwi
czy staniesz w nich....
a gdy zapomnieć mi przyjdzie
stóp znajomych ślady
własnego cienia nie odnajdę
delikatnych twoich dłoni nie poczuję
nazywają go lekarzem
rany zapomnieniem goi
dla mnie mordercą się stał
który pragnienie bliskości
zabija
czas...
każdej nocy
samotny
zmarznięty
twarz zlęknioną
bladością okrywa
jeszcze ciepłe
od czułych słów usta
milkną
on
dłonie ze sobą splecione
rozwiązuje
oczy pod powiekami skrywa
pełne obaw
serca czułe bicie
myślą zatrzymuje
włosy wiatrem potargane
blaskiem cierpienia rozświetla
każdej nocy
cząstkę duszy zabija
i ciebie mi kradnie
w dolinach gdzieś chowa
ciało moje
w kamień zamienia
bym za tobą
biec nie mógł
łzy z moich o tobie myśli
jak cytrynę wyciska
to nimi moknę
stojąc w oknie
w jutra srebrnych promieniach
kopertę dnia minionego otworzę
zapukam do znajomych drzwi
czy staniesz w nich....
a gdy zapomnieć mi przyjdzie
stóp znajomych ślady
własnego cienia nie odnajdę
delikatnych twoich dłoni nie poczuję
nazywają go lekarzem
rany zapomnieniem goi
dla mnie mordercą się stał
który pragnienie bliskości
zabija
czas...
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating