Uwięziona pomiędzy
W codziennej ograniczoności,
bez wątku pobocznego
czynników już nie pierwszych,
biegnę przez płotki
z połamanymi nogami.
System zero-jedynkowy
w szeroko zawężonej swobodzie,
zaciska pętlę na mojej szyi.
I nie wiadomo kiedy
staję się zakładnikiem samej siebie.
Wyciskam ostatnie soki
z serca nienadążającego
za cyfryzacją umysłu.
Notorycznie się gdzieś spóźniam,
ciągle ktoś żąda czegoś na wczoraj.
Wpadam w kierat własnej głupoty
skracając życie o: przynieś, podaj, pozamiataj.
Na jaką cholerę to wszystko?
Już tak nie chcę. Wolę iść w diabły.
Tam mnie jeszcze nie widzieli.
Kasia Dominik
bez wątku pobocznego
czynników już nie pierwszych,
biegnę przez płotki
z połamanymi nogami.
System zero-jedynkowy
w szeroko zawężonej swobodzie,
zaciska pętlę na mojej szyi.
I nie wiadomo kiedy
staję się zakładnikiem samej siebie.
Wyciskam ostatnie soki
z serca nienadążającego
za cyfryzacją umysłu.
Notorycznie się gdzieś spóźniam,
ciągle ktoś żąda czegoś na wczoraj.
Wpadam w kierat własnej głupoty
skracając życie o: przynieś, podaj, pozamiataj.
Na jaką cholerę to wszystko?
Już tak nie chcę. Wolę iść w diabły.
Tam mnie jeszcze nie widzieli.
Kasia Dominik
My rating
My rating
My rating
My rating