гений
Drążyciele
linii demarkacyjnej
w stepie dzikich
burz pustyni
Wybrałem was
na katatonicznych monarchów
zaburzeń
wzmożoną erupcją
dekanatu
Złamanych serc
i Nieszczęśliwych końców
Ubolewają nad
nami
hegemoni i yellow grający
va banque
poza granicami
swych wpływów
a pływy księżyca
zależnych mórz
kochają się w kobietach
remisją gładzi
na twarzy zatrwożonej
ostatnim tańcem
podczas wyboru
Miss Południa
albo девочка Wschodu
Jesteś piękna
i zuchwała
lokujesz swe uczucia
w wyobrażeniach o poezji
pięknej i lirycznej
Zdaje mi się, że widzę… Gdzie?
Przed oczyma duszy mojej.
Rozpłaczesz się i zaśmiejesz
jeszcze wcześnie
tu jego dusza wystyga,
bo cóż jeśli szkiełko i oko
zawodzi
Ona przysypia –
zapisała się
do grupy Kwadryga
a zawodzi gwiazd iskierka
serce miej i patrz w czyżby
Jeszcze nie koniec
nasz wiek współczesny
to tylko liczby
w twardzielach
mieści się etos rycerza
ze scen teatrów
greckich
lub rzymskich
barwi
oddech alkierza
W niej rym, strofa i akcent
najbardziej namiętne
indoktrynacyjne wersety
Ukochałaś sobie
Owidiusza,
Hezjoda i Safonę,
a własne
peany spisujesz
na liściu
jesiennej słoty,
choć do gór narracji
stereo puszczasz
z echem
Krzyk Muncha
Spotykamy się za dnia,
mimo, iż
wolałbym nocą
ale pełnia nie
sprzyja
zielonym jabłuszkom
i grejpfrutom kalorii
regularnie kosztowanym
za świat
pierwotny skąpany
w prehistorii,
lecz nadal młody
i niewinny
Pozostawili nam
grzech w stolicy
strachu
gdzie słowiki podrywają
się do lotu
bijąc Ikarowe
rekordy
I nic, żadnego
ubytku –
dalej dziwowisko
wiatry zaprzestają
wody nie odchodzą
ogień nie trawi
i ziemia jakaś
mniej obła
Tutaj tur
spieszy się na rykowisko
i choć to przymiot
innego gatunku
to w fermencie
geodezyjnych
odkryć
uprawiasz ten sam
archetyp
I choć wyznacza granice
to casus
zapisał się złotymi zgłoskami
w literaturze parenetycznej,
bo wychować sobie
Czytelnika
potrafi tylko
prawdziwy
Geniusz,
bo kiedy tancerz tańczy
Ziemia pod nim
jest Święta
linii demarkacyjnej
w stepie dzikich
burz pustyni
Wybrałem was
na katatonicznych monarchów
zaburzeń
wzmożoną erupcją
dekanatu
Złamanych serc
i Nieszczęśliwych końców
Ubolewają nad
nami
hegemoni i yellow grający
va banque
poza granicami
swych wpływów
a pływy księżyca
zależnych mórz
kochają się w kobietach
remisją gładzi
na twarzy zatrwożonej
ostatnim tańcem
podczas wyboru
Miss Południa
albo девочка Wschodu
Jesteś piękna
i zuchwała
lokujesz swe uczucia
w wyobrażeniach o poezji
pięknej i lirycznej
Zdaje mi się, że widzę… Gdzie?
Przed oczyma duszy mojej.
Rozpłaczesz się i zaśmiejesz
jeszcze wcześnie
tu jego dusza wystyga,
bo cóż jeśli szkiełko i oko
zawodzi
Ona przysypia –
zapisała się
do grupy Kwadryga
a zawodzi gwiazd iskierka
serce miej i patrz w czyżby
Jeszcze nie koniec
nasz wiek współczesny
to tylko liczby
w twardzielach
mieści się etos rycerza
ze scen teatrów
greckich
lub rzymskich
barwi
oddech alkierza
W niej rym, strofa i akcent
najbardziej namiętne
indoktrynacyjne wersety
Ukochałaś sobie
Owidiusza,
Hezjoda i Safonę,
a własne
peany spisujesz
na liściu
jesiennej słoty,
choć do gór narracji
stereo puszczasz
z echem
Krzyk Muncha
Spotykamy się za dnia,
mimo, iż
wolałbym nocą
ale pełnia nie
sprzyja
zielonym jabłuszkom
i grejpfrutom kalorii
regularnie kosztowanym
za świat
pierwotny skąpany
w prehistorii,
lecz nadal młody
i niewinny
Pozostawili nam
grzech w stolicy
strachu
gdzie słowiki podrywają
się do lotu
bijąc Ikarowe
rekordy
I nic, żadnego
ubytku –
dalej dziwowisko
wiatry zaprzestają
wody nie odchodzą
ogień nie trawi
i ziemia jakaś
mniej obła
Tutaj tur
spieszy się na rykowisko
i choć to przymiot
innego gatunku
to w fermencie
geodezyjnych
odkryć
uprawiasz ten sam
archetyp
I choć wyznacza granice
to casus
zapisał się złotymi zgłoskami
w literaturze parenetycznej,
bo wychować sobie
Czytelnika
potrafi tylko
prawdziwy
Geniusz,
bo kiedy tancerz tańczy
Ziemia pod nim
jest Święta

My rating
My rating
My rating
My rating
My rating