Weltschmerz

author:  Maksymilian Tchoń
5.0/5 | 4


Odkąd spotkałem w przedziale dla niepalących
słoną łzę rozpętuję wojny domowe
Mój prywatny Weltschmerz opiewa statki widoku
i pociągi pod nadzorem: Szczęścia

Dryfuję na swej łajbie pomiędzy czekaniem, a dostąpieniem
wszystkich redut mienia,
gdzie rabież przestrzeni zaprząta myśli w kajucie w rezydencji
ochrzczonych zodiaków

Wedle postanowień, nowych prawd,
odwiecznych prawideł zaistnieje w prekluzji dnia codziennego
najchętniej wyczerpanego wstawaniem
i gromiącym radością – zachodzeniem

Powiadasz: będziemy suci dobrze,
to martwa cierpliwość kamieni przeciśnie się przez ucho igielne, kiedy padające języki drwin
złączą się w ryczałt za dochód jesieni
nade wszystko pewnej swego cienia

Nie będzie dwóch Państw o tej samej nazwie –
jak nie ma dwóch słońc na niebie
Zderzymy się w wewnętrznej diasporze
o pełną porywów serca północ



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: