Pan Echo

author:  Maksymilian Tchoń
5.0/5 | 4


białe wiersze zwyciężyły w potyczce o ciał obcowanie
akta sprawy nieuniknionej, nieodwracalnej spadły
na bruk Nieba, oponując zdewastowanej nadwadze
w sekularyzacji płomienia u wrót wiatru uniesienia

w dymie adwersarzu czarnych point, o których będzie
mowa w ratuszu z myśli niepowszednich. to nagie
szczyty zakute lodem barbarzyństwa, gdzie pierwsze
wschodzi słońce i kędy ostatnie zapada złudzenie,

(które jest poza mną). zdradzony w sobie stoję na rusztowaniu
sięgającym gwiazd i tylko one dają gwarancję istnienia
to dystych o klauzuli sumienia lunatyka, który zemstę ochrzcił,
by Kropką nad Ypsylonem tuszując swoiste pochodzenie

zaciągnął się do liryki plemienia Pana Echo odbiło się:
pomóż wspomóż dopomóż wyjątku czuły – niegodziwy
odeprzeć tłumne armie reguły i płuc zwierciadła, gdzie niedaleko pada jabłko od jabłoni
zdusić w gardle pośmiertne, nieme: spóźnienie o parę epok

rewizje czystości u progu Rozmów z piramidami



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
17.11.2023,  Charlie Cbdo

My rating

My rating:  
16.11.2023,  Ula eM