Naszyjnik życia
Na cienkiej szyi ze stygmatem bólu,
noszę naszyjnik cierpieniem nizany,
którego ciężar uniesie niewielu,
w uśmiechu kryjąc krwią jątrzące rany.
Nawet martwica nie podoła temu
aby pogrążyć oczów mych błękitność.
Jestem jak gwiazda w księżyca promieniu,
nie umrę póki życie we mnie gości.
I nie zaniecham podtrzymywać ognia,
który buzuje w wychudzonym ciele.
Choć symptom śmierci często mnie dogania,
nigdy nie zwątpię w Boga plany szczere.
Z czystym sumieniem z rurek skapującym,
przyjmę zamysły, które niebo ześle.
Krzyż z czarnej sosny z piekła wystający,
jest moją drogą, gdy idę na oślep.
Przeto nadzieję dokładam do kolii,
by wiara w jutro siłą życia skrzyła.
Bym mogła jeszcze, jeśli sen pozwoli,
zbudzić się świtem, jak wczorajsza chwila.
Kasia Dominik
noszę naszyjnik cierpieniem nizany,
którego ciężar uniesie niewielu,
w uśmiechu kryjąc krwią jątrzące rany.
Nawet martwica nie podoła temu
aby pogrążyć oczów mych błękitność.
Jestem jak gwiazda w księżyca promieniu,
nie umrę póki życie we mnie gości.
I nie zaniecham podtrzymywać ognia,
który buzuje w wychudzonym ciele.
Choć symptom śmierci często mnie dogania,
nigdy nie zwątpię w Boga plany szczere.
Z czystym sumieniem z rurek skapującym,
przyjmę zamysły, które niebo ześle.
Krzyż z czarnej sosny z piekła wystający,
jest moją drogą, gdy idę na oślep.
Przeto nadzieję dokładam do kolii,
by wiara w jutro siłą życia skrzyła.
Bym mogła jeszcze, jeśli sen pozwoli,
zbudzić się świtem, jak wczorajsza chwila.
Kasia Dominik
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating