Moje życie
Żyliśmy w skalistej
regresji delegatury lądolodu
Umieraliśmy w pąsie
dwóch nagich dam
i siedmiu akefalicznych Edypów
Nim się urodziliśmy
płonęły stosy wersetów
naszego łona
Jeśli kiedyś umrzemy
umrzemy godnie
w separatystycznym jądrze jasności
u brzegu Wyspy szczęśliwej
połączonej między wzgórzami twego ciała
gdzie ramiona będą – mostem zwodzonym
usta – kanałem
a uda – portem
Jeśli kiedykolwiek
będziemy żyć wyłącznie dwa razy
będzie to u podnóża góry
Czarodziejskiej Alicji
damy różdżkę na dobranoc
i chomąto w ręce dorożkarza z krakowskich poematów
Balu u Salomona
intonując pieśni Horacego
w pierścieniu Ganimedesa
Polewając nektar i ambrozję
po piesiach kobiet
z tyrtejskich apelów
d.o. Exo
nawet jeśliś bushi (武士)
to nie wrócisz
z córką Midasa
z księżyca
o dwóch ciemnych półkulach
Jeśli kiedykolwiek
Jeżeli kiedykolwiek
i jakkolwiek nie narodzimy się
nasza matka już więcej
nie będzie
chodzić z Piotrem skargą
w dramie hekatomby łask
My będziemy ścielić dywan z czerwonych liści
przed filologami
Do nich bowiem należy królestwo
mego Miasta bez imienia
mego domu bez błędu
kraju bez winy mego
i winy mej bez przebaczenia
Lepiej zgubić się
w intencji czystego oddechu
niż dać veto
proparoksytonicznej
bifurkacji
po Ypsilonie Zachód okrzyknął ten raj pariasem
epolety
udręczonego piękna
gdzie stacjonowało
gdzie emancypowało
Święte
Moje
nierymowane
Życie
regresji delegatury lądolodu
Umieraliśmy w pąsie
dwóch nagich dam
i siedmiu akefalicznych Edypów
Nim się urodziliśmy
płonęły stosy wersetów
naszego łona
Jeśli kiedyś umrzemy
umrzemy godnie
w separatystycznym jądrze jasności
u brzegu Wyspy szczęśliwej
połączonej między wzgórzami twego ciała
gdzie ramiona będą – mostem zwodzonym
usta – kanałem
a uda – portem
Jeśli kiedykolwiek
będziemy żyć wyłącznie dwa razy
będzie to u podnóża góry
Czarodziejskiej Alicji
damy różdżkę na dobranoc
i chomąto w ręce dorożkarza z krakowskich poematów
Balu u Salomona
intonując pieśni Horacego
w pierścieniu Ganimedesa
Polewając nektar i ambrozję
po piesiach kobiet
z tyrtejskich apelów
d.o. Exo
nawet jeśliś bushi (武士)
to nie wrócisz
z córką Midasa
z księżyca
o dwóch ciemnych półkulach
Jeśli kiedykolwiek
Jeżeli kiedykolwiek
i jakkolwiek nie narodzimy się
nasza matka już więcej
nie będzie
chodzić z Piotrem skargą
w dramie hekatomby łask
My będziemy ścielić dywan z czerwonych liści
przed filologami
Do nich bowiem należy królestwo
mego Miasta bez imienia
mego domu bez błędu
kraju bez winy mego
i winy mej bez przebaczenia
Lepiej zgubić się
w intencji czystego oddechu
niż dać veto
proparoksytonicznej
bifurkacji
po Ypsilonie Zachód okrzyknął ten raj pariasem
epolety
udręczonego piękna
gdzie stacjonowało
gdzie emancypowało
Święte
Moje
nierymowane
Życie

My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
@ PIERRE
Masz odpowiedź do Twojego komentarza przy moim wierszu dzisiejszym.Ale
się dużo nauczyłem wyrazów obcych...:)My rating
My rating
Moja ocena
Od Platona do Tchona:)ps. przepraszam za użycie Twego nazwiska
( jakoś się zrymowało)