Bochen życia
Z tego bochna życia
odgryzłem spory kęs.
Częściowo go posmarowałem masłem
częściowo smalcem,
bo lubię skwarki.
Jeszcze ukroiłem kawałek na czarno.
Pospałem solą, co piecze jak rana.
Reszta leży, na stole w kuchni,
czekając, aż głód zajrzy
mi w oczy.
Czasem kawałek
dzielę z kimś w drodze.
To dziwny bochen,
choć ciągle się kruszy,
wciąż smakuje.
odgryzłem spory kęs.
Częściowo go posmarowałem masłem
częściowo smalcem,
bo lubię skwarki.
Jeszcze ukroiłem kawałek na czarno.
Pospałem solą, co piecze jak rana.
Reszta leży, na stole w kuchni,
czekając, aż głód zajrzy
mi w oczy.
Czasem kawałek
dzielę z kimś w drodze.
To dziwny bochen,
choć ciągle się kruszy,
wciąż smakuje.
COMMENTS
ADD COMMENT