Tę rzeźbę wystawiono na jego cześć ale nikt go nie oglądał

author:  Przemek Trenk
5.0/5 | 2


Urząd Statystyczny, który musiał uzupełnić roczne sprawozdanie, wskazał go jako tego, na kogo nigdy nie złożono żadnego donosu.

Z dokumentów wynikało, że biorąc pod
uwagę nowoczesność słowa święty, on naprawdę nim był.

Dlaczego?
Dlatego, że wszystko co robił, co czynił w swoim życiu, było ukierunkowane na pro Publico Bono.

Jeśli nie licząc pandemii Covid-19, pracował w zakładzie przetwórstwa ryb aż do dnia przejścia na zasłużoną emeryturę. Nie zwolniono go aż do tego dnia.

Był sumiennym pracownikiem, z którego najbardziej zadowolony był dyrektor. Strasznie spasły wieprz, który przychodził do biura w wiecznie poplamionym garniturze.

Dzień dobry panie Dzierżymirski. Jak dzień mija?
Dzień dobry panie dyrektorze. Dzień jak codzień.

Dzierżymirski nigdy nie strajkował. Miał jasno określone poglądy polityczne i szeroki krąg zainteresowań. Rachunki zawsze płacił w terminie.

Psycholog zakładowy stwierdził, podczas badań okresowych, że cieszył się szacunkiem wśród kolegów i koleżanek z pracy i lubił z nimi wypić szklaneczkę(niejedną)

Sprzedawczyni z osiedlowego sklepu, potwierdza, że codziennie kupował "Rzeczpospolitą, dwie bułki i kilka plasterków szynki dla kota.

Z dokumentacji medycznej wynikało, że miał wykupione ubezpieczenie zdrowotne i polisę na zycie. W zeszłym roku był w szpitalu, ale krótko(wyrostek robaczkowy)

Nie figurował w Biurze Informacji Kredytowej i Krajowym Rejestrze Dłużników. Gdyby jednak musiał wziąć pożyczkę, to zapewne wybrałby taką, która gwarantowałaby rozsądny plan ratalny.

Posiadał wszystko, co jest niezbędne człowiekowi, którego w dzisiejszych czasach nazywa się nowoczesnym:
Wysokiej klasy sprzęt audio, kino domowe, samochód, kota, internet.

Badacze Opinii Publicznej odkryli, ku swojej radości, że miał właściwe poglądy na to dzieje się na świecie.

Kiedy był pokój, pragnął pokoju. Natomiast gdy wybuchła wojna w Ukrainie, chciał iść bić się za braci Ukraińców.

Był wdowcem. Żona miała tętniaka. Mieli piątkę dzieci, co z punktu widzenia eugeniki, jest prawidłową liczbą dla rodziców jego pokolenia.

Któregoś dnia wyszedł z domu i już nie wrócił. Do dziś nie wiadomo co się stało z panem Dzierżymirskim. Czy był wolny? Czy był szczęśliwy?

A może mimo tych wszystkich przychylnych jemu opinii, nie miał "piątej klepki"?
Chociaż jeśli byłoby coś nie tak, z całą pewnością w muzeum wiedziano by o tym.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
06.02.2024,  Ula eM