Trudno ale do przodu
Tak często nie ma zachodu
Rzadziej wstaje wschód
Upada niebo
Dudniąc po parapecie łez
Na blaszce powiek wiatr
Ogląda rosę przez mikroskop
Ale nie dociera na samo dno
Lubi myśli korowód
Echem ciszy przywołuje
Dziewiczą biel
Okradając słońce z promienia
Pozwala by zepchnięto
Rozum w narowisty tabun
Zawieruszonych swobód
Ostatni ślad oddechu
Dogasa gdy życia sobowtór
Uderza w najczulszy punkt
Kasia Dominik
Rzadziej wstaje wschód
Upada niebo
Dudniąc po parapecie łez
Na blaszce powiek wiatr
Ogląda rosę przez mikroskop
Ale nie dociera na samo dno
Lubi myśli korowód
Echem ciszy przywołuje
Dziewiczą biel
Okradając słońce z promienia
Pozwala by zepchnięto
Rozum w narowisty tabun
Zawieruszonych swobód
Ostatni ślad oddechu
Dogasa gdy życia sobowtór
Uderza w najczulszy punkt
Kasia Dominik
Moja ocena
Moja ocena