Krzywda
Więcej tego nie zrobię
Ta obietnica trzymała mnie przy życiu
Złożona sobie, najlepszemu przyjacielowi
Który kazał, a ja go słuchałam
Tak trwam w postanowieniu
Do końca życia
Zmuszona podprogową propagandą,
że nie depcze się przebiśniegów wiosną
Cóż, to nieprawda, że nie jestem warta kochania
Szaleństwa, które towarzyszy
Larwie przemieniającej się w motyla
I ten księżyc wysoko mrugający
Szum wodospadu
Życiodajne uściski
Pośród brzozowego lasu
Przyciskam głowę do rozsądku
Kołyszę zapłakane serce
Obiecałam sobie, że już nikt nigdy
I tak mi źle
Krzywda ma ludzką twarz
Tak bardzo mi bliską
Ta obietnica trzymała mnie przy życiu
Złożona sobie, najlepszemu przyjacielowi
Który kazał, a ja go słuchałam
Tak trwam w postanowieniu
Do końca życia
Zmuszona podprogową propagandą,
że nie depcze się przebiśniegów wiosną
Cóż, to nieprawda, że nie jestem warta kochania
Szaleństwa, które towarzyszy
Larwie przemieniającej się w motyla
I ten księżyc wysoko mrugający
Szum wodospadu
Życiodajne uściski
Pośród brzozowego lasu
Przyciskam głowę do rozsądku
Kołyszę zapłakane serce
Obiecałam sobie, że już nikt nigdy
I tak mi źle
Krzywda ma ludzką twarz
Tak bardzo mi bliską
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena